Gry
Wszystkie emotikony
Slang
Cytaty
Nowy
Strona główna
»
wieczór
»
Strona 3
Związane z: wieczór
„Co pan robi od rana do wieczora?– Znoszę siebie.“
„Denver, Colorado, minęło sporo czasu! Jesteście najlepszą jebaną publiką jaką w życiu widziałem! Dziś wieczorem stoi na zewnątrz wielu ludzi trzymających tę pieprzoną książkę. I chcą mi wmówić, że troszczą się o was bardziej niż ja. Czy mogę więc usłyszeć okrzyk dla nich: „Pierdolcie się!”?’Publiczność:’ Pierdolcie się!I tak jak obiecałem, będę czytał z Biblii. Lecz najpierw zapytam: czy te słowa nie ubliżają młodym ludziom? „Ktokolwiek złorzeczy swojemu ojcu i swojej matce, poniesie śmierć”! A to nie wszystko, bracia i siostry. Otwórzmy naszą Biblię na Psalmach. „Błogosławiony, kto pochwyci i roztrzaska niemowlęta twoje o skałę”! Więc pytam: Kto jest gorszą inspiracją, Bóg czy Marilyn Manson?’Publiczność:’ Bóg!A najlepszym pierdolonym przykładem jest to, że sam Bóg zabił swojego jebanego syna!“
„Żyć dzisiaj tak, jakbym wieczorem miał umrzeć jako męczennik.“
„Uczucie rozczarowania przychodzące czasem po jakimś niepowodzeniu w pracy mijało szybko, ustępując miejsca świeżemu napływowi energii. Rozkoszne też przeżywaliśmy chwile, przechadzając się dookoła szopy i rozprawiając o naszej pracy. Jedna z naszych rozrywek w owym czasie – to przychodzenie do pracowni wieczorem. Dostrzegaliśmy wtedy ze wszystkich stron słabo mieniące się zarysy szkieł i torebek, w których mieściły się nasze preparaty. Był to widok naprawdę cudowny i zawsze dla nas nowy. Żarzące się rurki wyglądały jak nikłe czarodziejskie światełka.“
„Nie ucząc się łaciny, straciłem coś dobrego, coś takiego, jak cudowny wieczór z ładną dziewczyną. Tak, przez lenistwo wyrzekłem się dobrowolnie poznania wspaniałego dorobku ludzkości, bo nie miałem ochoty zadać sobie trochę trudu.“
„W Garrick zaczęliśmy grać podczas świąt Wielkiejnocy 1967 roku. Na początku ludzie stali na śniegu w kolejce, żeby dostać się do środka. Kiedy jednak zaczęła się szkoła, frekwencja spadła. Jednego wieczoru przyszło tylko trzech widzów. Powiedzieliśmy im, że w tej wyjątkowej sytuacji dostarczymy im wyjątkowej rozrywki.Na tyłach klubu był korytarz, który prowadził do kuchni Cafe-a-Go-Go. Poszliśmy tam i wykombinowaliśmy gorący jabłecznik i trochę przekąsek. Przełożyliśmy sobie przez ręce serwety, jak kelnerzy, i wróciliśmy na salę. Obsłużyliśmy naszych klientów i gadaliśmy z nimi potem przez półtorej godziny.Innym razem przyszło tylko dziesięć czy piętnaście osób. Spytałem ich, czy nie chcieliby być dziś zespołem. Powiedzieli, że to dobry pomysł, więc daliśmy im nasze instrumenty i usiedliśmy sobie na sali, a oni nam zagrali.“
„Gdzieś w 1967 roku byłem pewnego dnia w sklepie Manny’s Musical Instruments. Strasznie wtedy padało. Nagle do środka wszedł mały, nieco zmokły facecik, który przedstawił mi się jako Paul Simon. Powiedział, że chciałby, abym przyszedł dziś do niego na kolację, i dał mi swój adres. Powiedziałem, że przyjdę.Kiedy wszedłem do mieszkania do Paula, on akurat tkwił na czworakach przed takim samym zestawem Magnavoxa, jaki miał Pląsacz z Sun Village. Miał ucho przyklejone do głośnika i słuchał płyty Django Reinhardta.Po chwili Paul oznajmił mi ni stąd, ni zowąd, że jest wytrącony z równowagi, ponieważ musiał zapłacić w tym roku sześćset tysięcy podatku dochodowego. Pomyślałem sobie, żebym ja tylko mógł zarobić sześćset tysięcy dolarów! A w ogóle ile trzeba zarobić, żeby zapłacić taki podatek? I wtedy wszedł Art Garfunkel. Gadaliśmy razem bez końca.Powiedzieli mi, że już od dawna nie byli na żadnym tournée. Wspominali z rozrzewnieniem stare dobre czasy. Nie wiedziałem, że nazywali się kiedyś Tom & Jerry i że mieli wtedy hit „Hey, Schoolgirl in the Second Row”.Powiedziałem im: „Cóż, doskonale rozumiem waszą tęsknotę za rozkoszami życia w trasie, więc chcę wam coś zaproponować… Jutro wieczorem gramy w Buffalo. Co powiecie na to, żebyście pojechali z nami i otworzyli nasz koncert jako Tom & Jerry? Nikomu nie powiem, że to wy. Weźcie sprzęt, jedźcie z nami i zagrajcie «Hey, Schoolgirl in the Second Row» i inne stare kawałki, tylko nie przeboje Simona & Garfunkela”. Pomysł im się spodobał i powiedzieli, że pojadą.Otworzyli nasz koncert jako duo Tom & Jerry. Potem przyszła kolej na nas. Kiedy bisowaliśmy, powiedziałem do publiczności: „Chciałbym, żeby nasi przyjaciele zagrali jeszcze jeden numer”. Wyszli i zaśpiewali „Sound of Silence”. Wtedy dopiero wszyscy zdali sobie sprawę, że to SIMON & GARFUNKEL. Po koncercie podeszła do mnie jakaś wykształcona pani i powiedziała: „Dlaczego pan to zrobił? Dlaczego żartuje pan sobie z Simona i Garfunkela?”“
„Pewnego razu weszło do nas na próbę trzech marines w pełnym umundurowaniu i bez słowa usiadło w pierwszym rzędzie.Spytałem ich, jak się mają i czy nie chcą się przyłączyć. Zapytałem ich, czy znają jakieś piosenki i jeden z nich powiedział, że taaa, znają „House of the Rising Sun” i „Everybody Must Get Stoned”. „To byczo – powiedziałem. – Zaśpiewalibyście z nami dziś wieczorem? Bardzo byśmy chcieli, żeby zaśpiewali z nami marines”. Powiedzieli, że taaa, zaśpiewają.Kiedy wrócili, wprowadziłem ich na scenę, choć pewnie nie wolno im było na nią wchodzić w mundurach. Zaśpiewali „Everybody Must Get Stoned”. Mieli już nieźle w czubie, więc powiedziałem: „Chłopcy, może pokażecie publiczności, jak zarabiacie na życie?”Wręczyłem im dużą lalkę i dodałem: „Wyobraźcie sobie, że to jakiś żółty szczeniak”. My zagraliśmy, a tymczasem oni zabrali się do maltretowania lalki. Porozrywali ją na strzępy. To było naprawdę straszne. Kiedy już skończyli, podziękowałem im i przy spokojnym akompaniamencie pokazałem widzom zmaltretowane fragmenty. Nikt się nie śmiał.“
„A! Więc jest pan historykiem? – z szacunkiem i ogromną ulgą zapytał Berlioz.-Jestem historykiem – potwierdził uczony i dodał ni w pięć, ni w dziewięć: – Dziś wieczorem na Patriarszych Prudach wydarzy się nadzwyczaj interesująca historia.“
„To doprawdy zagadkowa historia. Religijny człowiek wychodzi w świąteczny wieczór nie wiadomo po co za miasto, opuszcza paschalną wieczerzę, ginie. Kto i w jaki sposób mógł go wywabić? Czy aby nie zrobiła tego kobieta?Afraniusz odpowiadał spokojnie, dobitnie:-W żadnym wypadku, procuratorze. Możliwość taka jest absolutnie wykluczona. Należy myśleć logicznie. Kto był zainteresowany śmiercią Judy? Jacyś tam wędrowni fantaści, grupka, w której przede wszystkim nie było żadnych kobiet. Żeby si ożenić, procuratorze, trzeba mieć pieniądze. Żeby wydać na świat noweg oczłowieka, trzeba ich również. Żeby jednak zamordować człowieka z pomocą kobiety, potrzebne są bardzo wielkie pieniądze(…).“
„Jestem historykiem – potwierdził uczony i dodał ni w pięć, ni w dziewięć: – Dziś wieczorem na Patriarszych Prudach wydarzy się nadzwyczaj interesująca historia.“
„Pisarz nigdy nie zapomni dnia, w którym po raz pierwszy przyjmuje pieniądze lub pochlebstwo w zamian za powieść. Nigdy nie zapomina tego momentu, kiedy po raz pierwszy słodka trucizna próżności zaczyna krążyć mu w żyłach, wierząc, że jeśli zdoła ukryć swój brak talentu, sen o pisarstwie zapewni mu dach nad głową, ciepłą strawę pod wieczór i ziści jego największe marzenie: ujrzy swoje nazwisko wydrukowane na nędznym skrawku papieru, który zapewne go przeżyje. Pisarz skazany jest na wieczne wspomnienie tej chwili, bo właśnie wtedy został zgubiony na zawsze, a za jego duszę już wyznaczono cenę.“
„Wiosna długo nie nadchodziła. (…) Na Wielkanoc leżał śnieg. I nagle na drugi dzień świąt powiał ciepły wiatr, nadciągnęły chmury i przez trzy dni i trzy noce lał rzęsisty i ciepły deszcz. We czwartek wiatr ucichł i nastała gęsta, szara mgła, jakby kryjąc tajemnicę dokonujących się w przyrodzie przemian. W tej mgle popłynęły wody, kry lodowe zatrzeszczały i drgnęły, szybciej ruszyły mętne spienione strugi i w samą Przewodnią Niedzielę przed wieczorem mgła się rozpełzła, chmury rozbiegły się, przybierając kształt baranków, niebo się przetarło i nastała prawdziwa wiosna. Rankiem mocne słońce pożarło cienką warstwę lodu, która przez noc ścięła wody, i całe rozgrzane powietrze zadrgało od napełniających je oparów zmartwychwstałej ziemi. Zazieleniła się zeszłoroczna i nowa, strzelająca igiełkami z ziemi trawa, napęczniały pączki kaliny, porzeczek i lepkiej, pełnej pieniących się soków brzozy. Na osypanej złocistym kwieciem łozinie zahuczała wysłana na zwiady, znużona lotem pszczoła. Zaniosły się od śpiewu niewidzialne skowronki nad aksamitem ozimin i nad zmarzniętym ścierniskiem; zapłakały czajki nad bagnami i nad zalanymi burą, nieskoro spływającą wodą niżami, a wysoko przeciągnęły z głośnym klangorem klucze żurawi i gęgające stada dzikich gęsi. Zaryczało wyliniałe nierówno bydło na wygonach, krzywonogie jagnięta poczęły wyskakiwać dokoła tracących wełnę, beczących matek. Po niezupełnie jeszcze suchych, pokrytych śladami stóp ludzkich ścieżkach rozbiegły się lekkonogie dzieci; nad stawem zaterkotały wesoło głosy bab niosących płótno, a po podwórzach zastukały topory chłopów szukających sochy i brony. Przyszła prawdziwa wiosna.“
„Knajpa: miejsce, dokąd się co wieczór chodzi po raz ostatni w życiu.“
„Złodzieje na wolności! Próżniaki! Parszywce!Bando rozzuchwalona i niesyta nigdy!Baczcie! Marki, przepite wieczorem przy dziwce,Jak proklamacje fruną w mrowie ludzkiej krzywdy.“
„Zakopane i cel wieczoru urocze i w lecie na pokaz.“
„Co wieczór stawiać sobie poważnie pytanie, czegośmy się w danym dniu nowego nauczyli.“
„W pisaniu chodzi o to, by uwieść czytelnika. Dobra gadka to część techniki uwodzenia. gdyby tak nie było, czemu tyle par zaczynających wieczór od kolacji, kończy go w łóżku?“
„Czy nigdy nie będę szczęśliwy? Co mam zrobić, żeby być? – Chciał sobie przypomnieć, czy kiedyś już w życiu odczuwał prawdziwą radość. Stanęły mu przed oczami zapomniane fragmenty przeszłości: bardzo wczesny chłodny poranek, słońce wstaje zza gór, po błotnistej drodze skaczą małe szare ptaszki. Nie miał wtedy żadnego specjalnego powodu do radości, ale ją czuł.Albo to: wieczór, koń o lśniącej sierści ociera swą piękną szyję o płot, słychać nawoływanie przepiórek, gdzieś, skądś kapie woda. Aż zaczął szybciej oddychać w podnieceniu, kiedy sobie to przypomniał.I jeszcze: jedzie starym wozem drabiniastym ze swoją kuzynką. Była starsza od niego, nie pamięta, jak wyglądała. Koń spłoszył się i szarpnął, ona upadła na niego i podnosząc się oparła rękę na jego nodze. Ogarnęła go rozkosz, czuł ją w brzuchu, uderzyła mu do głowy, aż do mózgu, aż do bólu.I to: jest o północy w wielkiej ciemnej katedrze, ostry barbarzyński zapach żywicy kręci mu w nosie. Trzyma w ręku małą świeczkę przewiązaną białą jedwabną kokardą. Senny szmer odprawianej przed wielkim ołtarzem mszy nadpływa z oddali i usypia go słodko.Mięśnie Juana rozluźniły się. Zasypiał na słomie w opuszczonej stodole. Nieśmiałe myszy wyczuły, że śpi, wyszły spod słomy, zaczęły się bawić i krzątać, i deszcz poszeptywał cicho na dachu“
Poprzedni
1
2
3