„Mentalność postkolonialna pojawia się w byłych koloniach, a Polska najpierw była kolonią sowiecką, a teraz nadal jest kolonią – niemiecką, unijną, trochę rosyjską. Okrągły Stół nie był aktem wyzwolenia się spod obcego panowania, tylko przejęciem władzy przez trochę inną grupę, która dogadała się z tą poprzednią. Mamy teraz władzę wasali. W każdej kolonii są takie kawałki gospodarki, które trafiają w lokalne ręce, ale większość potencjału gospodarczego służy zawsze zagranicznej metropolii. Odbywa się drenaż zasobów i pieniądza. Suwerenność w sprawach gospodarczych jest ograniczona przez zagranicę (u nas przez Unię). Wielka Brytania, Szwecja, Czechy i Węgry nie zgodziły się oddawać pieniędzy na spłacanie greckich rachunków. Polska za to wykazała się mentalnością kolonialną – metropolia żąda, to Tusk wiernie wykonuje polecenia, okrada NBP z narodowych zasobów, aby je przekazać Grecji, a w praktyce nie Grecji, tylko francuskim i niemieckim bankierom, bo to oni trzymają greckie weksle. Tu nie chodzi o ratowanie Grecji. Tu chodzi o to, by w Paryżu i Berlinie nie zbankrutowały duże banki, które zarządzają funduszami emerytalnymi. A zatem Tusk dopłaca Niemcom i Francuzom do ich dobrobytu, a nie Grekom do biedy. Draństwo kolonialnego urzędasa zazwyczaj kończy się na jakiejś ciepłej posadzie w metropolii. Gdzie wylądował Buzek? Dokąd wybiera się Tusk? Gazety piszą, że szuka czegoś w Brukseli. Z kolei Radek mizdrzy się, by dostać stołek w NATO. Wiedzą, że tu, w zmarnowanej kolonii, nie ma dla nich przyszłości.“
„Przytłumione stukanie dobiegające z zewnątrz przerywało ciszę, jakby coś chciało się dostać do środka, coś szarego, ponurego i bezkształtnego, coś smutniejszego niż smutek – odległe anonimowe wspomnienie, niekończąca się fala, która nadpływała i pragnęła odzyskać i pogrzebać to, co poprzednio przyniosła i porzuciła na wyspie – trochę człowiek, a trochę światło i myślenie.-Dobra noc na picie.-Tak… i zła, żeby być samemu.Ravic myślał przez chwilę.- Do tego wszyscy musieliśmy się przyzwyczaić – powiedział w końcu. – To, co nas kiedyś trzymało razem, zostało zniszczone. Rozsypaliśmy się niczym szklane paciorki z zerwanego sznura. Nic nie jest już trwałe. – Ponownie napełnił kieliszek. – Jako chłopiec przespałem kiedyś noc na łące. Było lato, niebo zupełnie bezchmurne. Zanim zasnąłem, widziałem Oriona, który stał ponad lasami na horyzoncie. Potem, w środku nocy, obudziłem się – i Orion stał nagle w górze nade mną. Nigdy nie zapomnę tego widoku. Wcześniej uczyłem się, że Ziemia jest planetą i się obraca, ale uczyłem się tego tak jak wielu rzeczy, o których czyta się tylko w książkach, i nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Wtedy po raz pierwszy poczułem, że naprawdę tak jest. Czułem, jak lecę bezszelestnie przez niesamowitą przestrzeń. Odczuwałem to bardzo mocno, wydawało mi się niemal, że muszę się trzymać, żeby nie wyrzuciła mnie siła odśrodkowa. Było tak pewnie dlatego, że obudzony z głębokiego snu, opuszczony przez pamięć i przyzwyczajenie, patrzyłem przez chwilę w ogromne przesunięte niebo. Ziemia przestała nagle być dla mnie trwałą podstawą – i od tamtej pory już nigdy się nią nie stała.“