„Skoro nie mam nadziei, bym jeszcze powróciłSkoro nie mam nadzieiSkoro nie mam nadziei, bym wróciłDo pożądania zalet innych ludziNie usiłuję walczyć o te sprawy(Po cóż ma stary orzeł rozpościerać skrzydła?)Po cóż bym opłakiwałMiniona chwałę zwykłego królestwa?Skoro nie mam nadziei, abym jeszcze zaznałNiepewnej chwały określonej chwiliSkoro nie sądzęSkoro wiem, że nie zaznamPrawdziwej mocy, która przemijaSkoro nie mogę pićSkąd piją kwiaty drzew i źródła rzek, bo nic tam już nie maSkoro wiem, że czas jest zawsze czasem,A miejsce zawsze i jedynie miejscem,A co się dzieje, to się dzieje tylko jeden razI tylko w jednym miejscu,Cieszę się, że jest tak jak jestWyrzekam się uwielbianej twarzyI wyrzekam się głosuSkoro nie mogę mieć nadziei, bym jeszcze powróciłRaduję się, że mam coś stworzyćCo sprawiałoby radośćI modlę się do Boga o litość nad namiI modlę się, bym mógł zapomniećO sprawach, które ważę w sobie zbyt przytomnie,Zbytnio roztrząsamSkoro nie mam nadziei, bym jeszcze powróciłNiech mówią za mnie te słowaBo co się stało, już się nie stanieNiech sąd nad nami nie będzie zbyt srogiSkoro już skrzydła nie niosą mnie w przestrzeń,Tylko z wysiłkiem biją powietrzeTeraz już próżne, doszczętnie jałowe,Próżniejsze i bardziej jałowe niż wola,Ucz nas jak troszczyć się i jak nie troszczyćUcz nas cichości.Módl się z nami grzesznymi teraz i w godzinę śmierci naszejMódl się za nami teraz i w godzinę śmierci naszej.“
„Jedną z zasług lat 60. jest to, że nagrano i wydano wówczas trochę muzyki o niezwykłym czy też eksperymentalnym charakterze. Kim byli ci mądrzy, niezwykle światli menadżerowie, którym zawdzięczamy Złotą Erę Amerykańskiej Muzyki? Idący z duchem czasu młodzieńcy o kwiatowym oddechu? Nie – starzy, żujący cygaro faceci, którzy słuchali taśm i mówili: „ Bo ja wiem…, Co to, kurwa, jest? Dobra wypuść to, wiadomo? Nie wiadomo.”Takie podejście do muzyki przynosiło znacznie więcej dobrego niż postawa dzisiejszych bossów. „Młodzi z głową na karku” są o wiele bardziej zachowawczy, a także o wiele bardziej niebezpieczni od swych poprzedników. Skąd się wzięli? Paru wylądowało w branży dlatego, że ich ojcami byli niektórzy z owych staruszków, od których jechało tytoniem. Inni sami utorowali sobie drogę na szczyty – pewnego dnia gość z cygarem mówił: „Posłuchaj Sherman. Zaryzykowałem, wypuściliśmy to i ani się obejrzałem, gdy sprzedaliśmy kilka milionów egzemplarzy. Ja wciąż nie mam pojęcia, co to, kurwa było, ale trzeba nam zrobić tak jeszcze raz. Posłuchaj, co ci powiem, Sherm. Ktoś nam musi dać cynk, co teraz wypuścić. Dlaczego nie przyjmiemy do roboty jakiegoś z tych hipisowskich skurwieli?”Tak więc przyjmują do pracy jednego z hipisowskich skurwieli – nie żeby miał robić coś poważnego – przynosi kawę, listy, stoi z boku i patrzy, co się dzieje – wyrabia się. Pewnego dnia staruszek z cygarem mówi: „Posłuchaj Sherman, myślę, że możemy mu zaufać – wygląda na to, że się powoli otrzaskał. Zrobimy go naszym przedstawicielem – niech ON gada z tymi pojebami od tamburynu i kadzideł. On rozumie to całe gówno, przecież ma takie same włosy jak oni”.Od tej chwili młodzian pnie się i pnie, nie mija wiele czasu, jak trzyma nogi na biurku i mówi: „Niech pan wywali Shermana panie Maxwell. Aha, ten nowy zespół… Nie możemy ryzykować… to po prostu nie to, czego chcą dzieciaki. Wiem, bo przecież mam takie same włosy“