Gry
Wszystkie emotikony
Slang
Cytaty
Nowy
Strona główna
»
spostrzeżenie
Związane z: spostrzeżenie
„Gdy kobieta spostrzeże, że nie podoba się nikomu, zostaje dewotką w nadziei, że podoba się Bogu i wszystkim świętym.“
„Ten pamiętnik, pisany pośpiesznie, odczytałam świeżo z rozwagą i spostrzegłam, że bez najmniejszego z mej strony zamiaru przedstawiłam siebie w każdym wierszu jako istotę tak nieszczęśliwą, jak naprawdę byłam, lecz o wiele milszą, niż jestem. Czyżby to wynikało z tego, że uważamy mężczyzn za mniej czułych na obraz naszych cierpień niż na obraz naszych powabów? I czyżbyśmy sobie obiecywały, że jeszcze łatwiej ich uwieść niż wzruszyć?“
„A potem, jeśli nie brak ci przenikliwości, spostrzeżesz, w jaki sposób wciągnąłem cię w pułapkę, bo przecież mówiłem ci na każdym kroku, ostrzegałem dokładnie, że prowadzę ku potępieniu (…).“
„Miał na wszystko oczy zamknięte, więc nikt nie spostrzegł, kiedy je któregoś dnia zamknął…“
„Jak życie może obdarzyć nas swoim dobrodziejstwem, wynagrodzićtępą, szarą brzydotę i brzemienną nienawiść Chyba że pozwolimy panować duszy? Za każdym razem, gdy dokonujemy wyboru, płacimy odwagą, aby spostrzec niespokojny dzieńI uważamy to za uczciwe.“
„Temu, kto nie zna matematyki, trudno spostrzec głębokie piękno przyrody.“
„Powiecie, żem jest wariat, lecz przysiąc jestem gotów:Porządny kot nie mniej niż trzy imiona ma (…)Gdyś czasem spostrzegł, że w głębokiej medytacjiTwój albo inny kot w dal patrzy w zamyśleniuTo wiedz: ta kontemplacja jest z jednej zawsze racji:On myśli, myśli, myśli, myśli o Tamtym swym Imieniu,O swym zmyślnym, wymyślnym, przemyślnym, Niedomyślnym,Utajonym, niedosięgłym, najbardziej własnym Imieniu.“
„Jeśli się spostrzeżesz, że jesteś kuszony, zabierz się od razu do jakieś pracy i wzywaj Niepokalanej Maryi Wspomożycielki. Skromność i bezczynność nie mogą żyć razem.“
„Kiedy spostrzegli, iż nie będą w stanie nałożyć mu katolickiej głowy, ucięli mu przynajmniej jego protestancką.“
„Oczy Juana igrały z ciałem Mildred, muskały jej piersi, prześlizgiwały się po biodrach. Spostrzegł, że westchnąwszy lekko wygięła plecy – i gdzieś głęboko zadrgał w nim impuls nienawiści. Nie bardzo silny, bo nie było jej wiele w Juanie – ale miał w sobie indiańską krew i z mrocznej przeszłości brała się ta nienawiść do ojos claros, do jasnookich, do rasy blondynów. Była to nienawiść i wstręt. Ludzie o jasnych oczach zabierali im przez całe stulecia najlepszą ziemię, najlepsze konie, najlepsze kobiety. Wstrząsnęło nim jak od porażenia piorunem, zalało go przyjemne ciepło satysfakcji, że oto, gdyby tylko zechciał, mógłby wziąć sobie tę dziewczynę. Zgnieść ją i zniweczyć. Mógłby stłamsić ją, zgwałcić moralnie i fizycznie, a potem odrzucić. Zalała go fala okrucieństwa i nie próbował jej powstrzymać.“
„Krzyknąłem, że nie jestem ani pisarz, ani członek czegokolwiek, ani metafizyk, czy eseista, że jestem ja, wolny, swobodny, żyjący… Ach, tak, odrzekli, jesteś więc egzystencjalistą.Ale nagość moja, transoceaniczna, stamtąd, z pampy, nagość, która była mi potrzebna do miłości mojej z Argentyną (wbrew memu wiekowi!) nie pozwalał mi nie być z nimi obnażającym. Wytworzyła się nieprzyzwoitość. Z jakimż zażenowaniem te tuzy przyjmowały mój wzrok namiętnie naiwny, dobierający się do nich poprzez ubranie… śmiertelna dyskrecja, dyskretna melancholia, zgaszenie taktowne, odpowiadały mojemu żądaniu stamtąd, z peryferii świata, z ojczyzny Indian. Ubrani od stóp do głowy, opatuleni, choć maj przecież, z twarzami wystylizowanymi przez fryzjerów… a każdy miał w kieszonce mały posążek, zupełnie nagi, by mu się przypatrywać okiem znawcy. Panuje skromność i rozwaga. Nikt nie narzuca się nikomu. Każdy robi swoje. Produkują i funkcjonują. Kultura i cywilizacja. Uwięzieni w stroju, ledwie się mogą ruszać, podobni do owadów posmarowanych czymś lepkim. Kiedy zacząłem zdejmować spodnie powstał popłoch, dawaj drała drzwiami i oknami. Pozostałem sam. Nikogo nie było w restauracji, nawet kucharze uciekli… dopierom wtedy się spostrzegł, że co to, na Boga, co robię, co ze mną… i skrzywiony stałem z nogawką jedną na nodze, drugą w ręku.Wtem Kot wchodzi z ulicy i widząc mnie tak stojącego pyta ze zdumieniem: – Co ty, zwariowałeś? Mnie wstyd i chłodno, odpowiadam, że tak trochę zacząłem się obnażać, a wszystko uciekło. Mówi: – Oszalałeś, tobie się w głowie pomieszało, gdzie by tu kto się twojej nagości przestraszył, przecie na całym świecie nie znajdziesz takiego zdzierania szat, jak tutaj… czekaj, na królików trafiłeś, ale ja ci sproszę lwów takich, że choćbyś goły na stole tańczył, ani mrugną! Stanął tedy zakład między nami, zakład szlachecki i polski (bo ja z Kotem nie po argentyńsku a po polsku się czułem, bo tę babkę wspólną mieliśmy), i nie dzisiejszy, chyba tak z końca zeszłego stulecia. No, dobra! Sprosił kogo trzeba, intelekty najbrutalniej obnażające, ja nic, aż kiedy już do wetów przyszło, zaczynam portki zdejmować. Zwiali, grzecznie przeprosiwszy, że niby czas na nich! Więc Leonor Fini i Kot do mnie mówią: – Jakże to, nie może być żeby oni się przestraszyli, przecie intelekty wyspecjalizowane w tym mają! Mnie ciężko bardzo i źle na duszy, smutek mnie zżera, mało brakowało a byłbym się gorzko rozpłakał, ale mówię: – Cała rzecz w tym, że oni, uważacie, nawet rozbieraniem się ubierają i nagość to u nich tylko jedna para pantalonów więcej. Ale jak ja tak zwyczajni portki spuściłem, to ich zemgliło, a głównie dlatego, żem nie robił tego wedle Prousta, ani a la Jean Jacques Rousseau, ani wedle Montaigne’a czy w sensie egzystencjalnej psychoanalizy, tylko ot tak sobie, byle zdjąć.“