Gry
Wszystkie emotikony
Slang
Cytaty
Nowy
Strona główna
»
czas
»
Strona 34
Związane z: czas
„Czasu nie ma, wszystko co nas otacza to wieczność. Bóg jest wiecznością, więc jest wszechobecny.“
„Tak jak dni człowieka słusznie dzielą się na czas spania i nie spania, tak i lata mężczyzny dzielą się na miesiące spędzone w areszcie i poza aresztem.“
„Na czym właściwie polega niezadowolenie? Jest ciepło, a mimo to trzęsie cię. Jesteś najedzony, a mimo to głód ci doskwiera. Jesteś kochany, a mimo to szukasz nowych wrażeń. A wszystko to wynika z prostego faktu, że istnieje czas, ten cholerny Czas. Koniec życia nie wydaje się taki odległy, widzisz go wyraźnie niczym linię namalowaną na mecie. Bez przerwy zadajesz sobie pytania: „Czy wszystko już zrobiłem?”, „Czy wystarczająco kochałem?”, „Czy zjadłem to, co było do zjedzenia?”. Wszystko to mówi o największym przekleństwie człowieka, a może też stanowi jego nieprzemijającą chwałę. „Jakie znaczenie miało moje dotychczasowe życie i co jeszcze może ono znaczyć w czasie, który mi pozostał?”. Dochodzimy tu do zatrutego przewrotnością sedna pytania: „Czy zapisałem się w Wielkiej Księdze Losu? Co jestem wart?”“
„Upływanie czasu jest dziwną i wewnętrznie sprzeczną sprawą ludzkiego umysłu. Byłoby rzeczą rozsądną mniemać, że czas unormowany czy niewypełniony wydarzeniami musi się ciągnąć bez końca. Tak być powinno, ale tak nie jest. Właśnie nudne, puste okresy nie mają żadnej rozciągłości. Natomiast czas przetykany ciekawymi zdarzeniami, kaleczony tragedią, rozszczepiany radością – wydaje się długi we wspomnieniu. I słusznie, jeżeli się nad tym zastanowić. Bezzdarzeniowość nie posiada słupów, na których by można rozpiąć trwanie. Między niczym a niczym nie ma odstępu czasu.“
„Mężczyźni zatrzymali się u płotów patrząc na zniszczoną kukurydzę, schnącą w ich oczach, i na nieliczne plamy zieleni przebłyskujące tu i ówdzie spod powłoki kurzu. Patrzyli w milczeniu, nie ruszając się prawie z miejsca. Wyszły z domów i kobiety, by stanąć u boku swych mężczyzn i wyczuć, czy się tym razem nie załamią. Badały ukradkiem wyraz ich twarzy, mniejsza bowiem o zboże, byle pozostało coś innego, o wiele ważniejszego. Nie opodal stały dzieci rysując w kurzu palcami bosych stóp i również starając się przeniknąć dziecinną intuicją, czy ich rodzice załamią się, czy nie. Od czasu do czasu przyglądały się ukradkiem twarzom mężczyzn i kobiet i znowu rysowały palcami stóp równe linie w kurzu. Konie podeszły do koryt z wodą i zanurzyły w niej pyski, odgarniając szary nalot, który osiadł na powierzchni. Po chwili z twarzy zapatrzonych przed siebie mężczyzn znikł wyraz tępego osłupienia ustępując miejsca twardej, upartej zaciekłości. Teraz kobiety wiedziały, że są bezpieczne i że mężczyźni już się nie załamią. I wtedy spytały: „Cóż poczniemy?” Odpowiedź każdego z mężczyzn brzmiała „Nie wiem.” Mimo to wszystko było już dobrze.“
„Myślisz, że to zabawne być taką poważną, kiedy nawet jeszcze się nie skończyło gimnazjum? – zapytała.– Nie widzę sposobu, żeby było inaczej – odparł Li. – Śmiech przychodzi później, tak jak zęby mądrości, a śmiech z samego siebie – na końcu, w szaleńczym wyścigu ze śmiercią. I bywa, ze nie zdąży na czas.“
„Dorastasz. Czasem myślę, że świat wtedy właśnie doświadcza nas najbardziej, a my cofamy się w siebie i przypatrujemy samym sobie ze zgrozą. Ale nie to jest najgorsze. Myślimy, że każdy w nas zagląda. Brud jest wtedy bardzo brudny, a czystość olśniewająco biała.“
„To najwyższy czas by podnieść białą pięśćChaos zmienić w ład, pogromów obrać celZiemia musi trwać, by serca mogły wrzeć (…)Sekret potęgi to dziedzictwo twojej krwiW rynsztoku obelg utopionej jak najgorszy syf!“
„Zostawię tutaj życie lub wolny odejdę stąd, o wszystko czym tu byłem upomni kiedyś się mój ląd (…)Nie dla nas są chwile by klęczeć i łkać, by hańbą odliczać swe dniI nawet gdy w walce na śmierć przyjdzie czas, ta ziemia przechowa nasz krzyk!“
„Antychrysta sztandar w niebo wznieść.Podłe plemię krzyża strącić w mrok!W starciu z nieznanym złożyliście brońBy bogom Judei poświęcić swój domWalka i prawda nie służą za celBo wiedza i duma zmieniły się w grzechWszystkie pojęcia straciły swój sensGdy czarne jest białe, a dobro jest złemNie będzie tu nic, gdy minie nasz czasGdy runą potęgi zatrute przez jad“
„Już czas by świt rozjaśnił drogę, by wskazał ciTen głos jak sztorm, który ponagla, abyś zrobił cośGdzie jest twój miecz, na którym schła wroga krew? (…)To błąd, gdy ktoś na twojej ziemi roznosi smródTam gdzie ma dom może to robić, ale nie tu.“
„Dni płynęły wolno tak, nieodparcie naglił czasWojna z całym światem! O tę najdroższą rzecz!Pod gradem wrogich kul nie jeden skonał z nasLecz wspólny promień serc i głów niepokonany trwał.To cena idei godna, to cena nie skażonej krwi,to lata chwały pełne ogniaDni których nie zapomni nikt!Patriotyczny zew łączy dzisiaj nasPod jedną flagą aryjski szczep znów łączy się by trwaćJak światłość w ciemną noc z popiołów feniks wstałZnów ciężkim głosem zwycięstwa pieśń toczy się przez świat.To droga walki o naszą wolność,to głos nieujarzmionej krwi,to lata chwały pełne ogniaDni których nie zapomni nikt!“
„Na śniegu krew, na bramach lódNiezapomniany obraz dni, tu ginął tłum z nadzieją w sercu (…)Czas pokrył bólu ślad, lecz pamięć w sercu głęboko będzie trwać! Głęboko będzie trwać! Do końca życia.Wskrześ w sobie pamięć tamtych chwil, okrzyków echo, syren ryk, modlitwy szept i kule w piersiach!Przed barykadą żywych ciał twój padał rozkaz, by oddać strzałSpadł nowy śnieg lecz gorycz przetrwa.“
„Za każdy nędzny grosz, jak za srebrników garść sprzedajecie nas,gotowi w dupę z butami wejść kiedy zachodni wieje wiatr,jedziecie tam z nadzieją w lepszy czasi choć wam plują w twarz,w niepamięć idą krwawiące krzywdy zniewagi od lat (…)Wstyd, wstyd, wstydJak długo jeszcze to ma trwać?!Zanim ostatni z was, usłyszy precz i posłuchaj tych słówi jeszcze raz za siebie spójrz!Myśl tak jak ja, że kiedyś przyjdzie myślBy znienawidzić obcy świtTymczasem nie rób głupich minBo może Polska i że warto tu żyć!Lecz widzę oczy twoje kpią, uśmiech litości rzuciłeś mi w twarzSzał we mnie wzbiera, ja nie mogę tak staćGdyby nie krew, łez oczu pełnych co dnia!“
„Brzydkie kobiety czasem bardziej uderzają do głowy niż ładne, gdy się podchodzi do nich zbyt blisko.“
„Krzyknąłem, że nie jestem ani pisarz, ani członek czegokolwiek, ani metafizyk, czy eseista, że jestem ja, wolny, swobodny, żyjący… Ach, tak, odrzekli, jesteś więc egzystencjalistą.Ale nagość moja, transoceaniczna, stamtąd, z pampy, nagość, która była mi potrzebna do miłości mojej z Argentyną (wbrew memu wiekowi!) nie pozwalał mi nie być z nimi obnażającym. Wytworzyła się nieprzyzwoitość. Z jakimż zażenowaniem te tuzy przyjmowały mój wzrok namiętnie naiwny, dobierający się do nich poprzez ubranie… śmiertelna dyskrecja, dyskretna melancholia, zgaszenie taktowne, odpowiadały mojemu żądaniu stamtąd, z peryferii świata, z ojczyzny Indian. Ubrani od stóp do głowy, opatuleni, choć maj przecież, z twarzami wystylizowanymi przez fryzjerów… a każdy miał w kieszonce mały posążek, zupełnie nagi, by mu się przypatrywać okiem znawcy. Panuje skromność i rozwaga. Nikt nie narzuca się nikomu. Każdy robi swoje. Produkują i funkcjonują. Kultura i cywilizacja. Uwięzieni w stroju, ledwie się mogą ruszać, podobni do owadów posmarowanych czymś lepkim. Kiedy zacząłem zdejmować spodnie powstał popłoch, dawaj drała drzwiami i oknami. Pozostałem sam. Nikogo nie było w restauracji, nawet kucharze uciekli… dopierom wtedy się spostrzegł, że co to, na Boga, co robię, co ze mną… i skrzywiony stałem z nogawką jedną na nodze, drugą w ręku.Wtem Kot wchodzi z ulicy i widząc mnie tak stojącego pyta ze zdumieniem: – Co ty, zwariowałeś? Mnie wstyd i chłodno, odpowiadam, że tak trochę zacząłem się obnażać, a wszystko uciekło. Mówi: – Oszalałeś, tobie się w głowie pomieszało, gdzie by tu kto się twojej nagości przestraszył, przecie na całym świecie nie znajdziesz takiego zdzierania szat, jak tutaj… czekaj, na królików trafiłeś, ale ja ci sproszę lwów takich, że choćbyś goły na stole tańczył, ani mrugną! Stanął tedy zakład między nami, zakład szlachecki i polski (bo ja z Kotem nie po argentyńsku a po polsku się czułem, bo tę babkę wspólną mieliśmy), i nie dzisiejszy, chyba tak z końca zeszłego stulecia. No, dobra! Sprosił kogo trzeba, intelekty najbrutalniej obnażające, ja nic, aż kiedy już do wetów przyszło, zaczynam portki zdejmować. Zwiali, grzecznie przeprosiwszy, że niby czas na nich! Więc Leonor Fini i Kot do mnie mówią: – Jakże to, nie może być żeby oni się przestraszyli, przecie intelekty wyspecjalizowane w tym mają! Mnie ciężko bardzo i źle na duszy, smutek mnie zżera, mało brakowało a byłbym się gorzko rozpłakał, ale mówię: – Cała rzecz w tym, że oni, uważacie, nawet rozbieraniem się ubierają i nagość to u nich tylko jedna para pantalonów więcej. Ale jak ja tak zwyczajni portki spuściłem, to ich zemgliło, a głównie dlatego, żem nie robił tego wedle Prousta, ani a la Jean Jacques Rousseau, ani wedle Montaigne’a czy w sensie egzystencjalnej psychoanalizy, tylko ot tak sobie, byle zdjąć.“
„Ku tej idei – że taniec stwarza muzykę – parła ludzkość wszystkimi drogami swoimi, ona stała się natchnieniem i metą mojego czasu, ku niej i ja dążyłem po spirali, coraz ciaśniejsze zataczając kręgi. Ale w tejże chwili zostałem unicestwiony. Gdyż zdałem sobie sprawę, że myśl tę myślę jedynie dla jej patosu!“
„Czasem bywa tak, że podziwiamy, bośmy przyzwyczaili się podziwiać, a także dlatego, że nie chcemy popsuć sobie parady. Bywa też, że podziwiamy przez delikatność, aby nie robić przykrości. Na wszelki wypadek doradzam: uderzmy w nich mocno aby zobaczyć, czy się nie przewrócą.“
„Za mało Bóg czasu dał, na dzień tylko dwadzieścia cztery godziny wyznaczył, tak że nie ma nieraz czasu i na wyspanie się, a cóż dopiero na pokutę.“
„Dżentelmen nie robi niczego, czego nie można by potem opowiedzieć w czasie obiadu.“
Poprzedni
1
…
33
34
35
…
37
Następny