Strona główna » Quote » Witold Gombrowicz » „Mówią o tym wszystkim niby do mnie, ale właściwie między sobą, żalą się, jęczą, pewni z resztą mojej pisarskiej aprobaty, że ja, jako pisarz, podzielę w pełni gorycze ich „pracy na ludem” i „pracy na niwie”, tej całej żeromszczyzny tandilowskiej. […]- Dajcie żyć ludziom! – mówię.- Ależ…- Skąd wam się wzięło, że wszyscy muszą być inteligentni i oświeceni?- Jak to?!- Zostawcie chamów w spokoju!Padło słowo „cham” (bruto) i co gorzej „gmin” (vulgo) – od których stałem się arystokratyczny. Było to jak gdybym wypowiadał wojnę. Zerwałem maskę układności. Teraz oni stali się ostrożni.- Pan neguje konieczność powszechnego oświecenia?- Oczywiście.- Ależ…- Precz z tym nauczaniem!Tego było za dużo. Cortes wziął pióro do ręki, obejrzał stalówkę pod światło, dmuchnął. – Nie rozumiemy się – powiedział, jakby zmartwiony. A młody człowiek mruknął w cieniu, niechętnie, zjadliwie:- Pan chyba faszysta co?“
„Mówią o tym wszystkim niby do mnie, ale właściwie między sobą, żalą się, jęczą, pewni z resztą mojej pisarskiej aprobaty, że ja, jako pisarz, podzielę w pełni gorycze ich „pracy na ludem” i „pracy na niwie”, tej całej żeromszczyzny tandilowskiej. […]- Dajcie żyć ludziom! – mówię.- Ależ…- Skąd wam się wzięło, że wszyscy muszą być inteligentni i oświeceni?- Jak to?!- Zostawcie chamów w spokoju!Padło słowo „cham” (bruto) i co gorzej „gmin” (vulgo) – od których stałem się arystokratyczny. Było to jak gdybym wypowiadał wojnę. Zerwałem maskę układności. Teraz oni stali się ostrożni.- Pan neguje konieczność powszechnego oświecenia?- Oczywiście.- Ależ…- Precz z tym nauczaniem!Tego było za dużo. Cortes wziął pióro do ręki, obejrzał stalówkę pod światło, dmuchnął. – Nie rozumiemy się – powiedział, jakby zmartwiony. A młody człowiek mruknął w cieniu, niechętnie, zjadliwie:- Pan chyba faszysta co?“